Justin
Minuty po tym jak Jason, znany również jako Derek, wszedł do pokoju, w końcu nadeszła moja kolej. Znaczy, nie sprawdzałem czasu, bo zbyt martwiłem się o Dianne, ale jej brat (który intensywnie się na mnie gapił) tak powiedział.
Właściwie, kiedy wszedłem do pokoju, Jason nie zauważył mnie.
-Kocham cię -powiedział Diannie, która była nie przytomna. Przewróciłem oczami.
-Ja też cię kocham -naśladowałem dziewczęcy głos. Jego oczy wystrzeliły w górę, ale za nim zdążył spojrzeć na Dianne, zdążyłem do niego podejść i uderzyć w tył głowy.
-Czas minął kretynie -przewróciłem oczami, gdy spojrzał i warknął na mnie. Wstał surowo, przepchnął się obok mojego ramienia i wyszedł.
-Głupi chłopczyku, nie wiesz co się szykuje -diabelski plan uknuł się w mojej głowie. Zaśmiałem się w duchu. Dianna będzie moja.
-Dianna -moje uczucia, odezwały się we mnie, kiedy przejechałem palcami delikatnie po jej policzku. -Tak mi przykro, z powodu tego co ci się stało -cicho westchnąłem.
Właśnie doceniłem moje wewnętrzne piękno, myślicie, że nie wiem, że zrobił to Jason? Błąd, wiem o tym. Jason jest przestępcą i nigdy się nie zmieni.
Usłyszałem, jak otwierają się drzwi. Odwróciłem się i zobaczyłem Logana. Posłał mi przyjazny uśmiech. Westchnąłem i wyszedłem z pokoju, po czym zupełnie opuściłem budynek szpitala.
Widziałem Jasona siedzącego w samochodzie. Zobaczył mnie zanim zdążyłem wsiąść do samochodu. Zazgrzytałem zębami i zacisnąłem pięść, próbując się uspokoić. Mój gniew nie mógł wyjść na zewnątrz.
Cóż, co mogę powiedzieć? Jesteśmy spokrewnieni.
-Hej palancie! Nie trzaskaj drzwiami mojego samochodu -chwycił kierownicę, wycofał, wyjechał z parkingu i skierował się w stronę domu.
-Hej kretynie! Nie strzelaj w niewinne dziewczyny -odburknąłem, zrozumiał co to oznacza i że miałem na myśli incydent z Dianną, bo zamknął usta.
Wiedziałem jak go uciszyć, kiedy byłem zły. Dalej byłem szalony i wściekły.
Kiedy dotarliśmy do domu, szedł za mną, mówiąc że to nie było jego winą. Dosłownie wybuchnąłem.
-Okej, posłuchaj! To nie była twoja wina? Jesteś przestępcą Jason, postrzeliłeś ją, nie masz litości. Ona nigdy cię nie pokocha -warknąłem, idąc na górę. Zostawiłem go tam z pożerającym poczuciem winy.
Wiedziałem o tym, że pójdzie pić, nie może znieść faktu, że postrzelił Dianne. Jednym z jego sposobów, aby uwolnić się od stresu jest picie i to jest jedyna rzecz oprócz zabijania ludzi.
Wygląda na to, że nie będzie zabijał przez chwilę ludzi.
Wybrałem numer do Brooke.
-Hallo? -usłyszałem jej uwodzicielski głos.
-Plan A w akcji -powiedziałem przed rozłączeniem. Szykuj się Jason.
Jason
Zacisnąłem zęby i wróciłem się do mojego samochodu. Justin wkurzył mnie tak bardzo, że naprawdę chciałem go teraz zabić. Nie mogę tego zrobić, pozwala mi żyć pod swoim dachem. Nie mogę iść do więzienia.
Nie kiedy z Dianna jest jak jest.
Pojechałem do najbliższego klubu, wysiadłem z samochodu i wszedłem do środka. Usiadłem prosto na stołku barowym i zamówiłem sobie alkohol.
Chciałem się schlać dziś wieczorem i szczerze mówiąc nie ma żadnych pieprzonych przeciwwskazań.
...ale nie wiedziałem, że to przyniesie mój upadek.
_____________
Justin jest mega jebnięty i szczerze mówiąc nie wiem czy nie gorszy od Jasona.
A Dianna ma branie lol
Przedostatni rozdział
środa, 5 czerwca 2013
poniedziałek, 3 czerwca 2013
DARK SIDE: SIX
Dianna's POV
To wszystko działo się zbyt szybko.
Ludzie krzyczeli, słychać było strzały. Panował jeden wieli
chaos. Chłopaki z czarnymi maskami biegali z bronią w ręku.
Nagle całe uczucie znokautowało mnie.
Kiedy wszyscy biegali aby znaleźć miejsce do ukrycia, albo
uchronienia swoich dzieci, wśród nich starsze osoby, którzy
wyglądali na śmiertelnie przerażonych. Siedziałam tam a osoba,
która była pod stołem zza jakąś kratką szarpnęła moją
sukienkę, i mówiła, że mam zejść.
Czułam mrowienie, to wszystko co się
teraz działo, i to wszystko musiało się stać po moim spotkani u
z jedynym w swoim rodzaju twórcą problemów – Jasonem Mccanem.
Pierdolić moje życie.
Skanowałam wzrokiem pomieszczenie, aby
zobaczyć czy jest to, wystarczająco bezpieczne miejsce, ale jedyne
co zobaczyłam, to zwłoki postrzelonych osób, które próbowały
wydostać się stąd i dołączyć do tych szczęściarzy, którym
udało się uciec z tego piekła. Zauważyłam małe opuszczone
dziecko przy wejściu, zupełnie same, płaczące i proszące o
pomoc.
Przypominał mi mojego małego brata,
który zginął. Jego niebieskie oczy były całe błyszczące od
łez.
Bez przemyślenia, podbiegłam do
chłopca z prędkością wiatru, złapałam go, i postawiłam w
najbezpieczniejszym miejscu.
Byłam prawie na miejscu, gdy
zamierzałam chwycić chłopca i sprawić aby jeszcze żył, gdy
nagle coś wbiło mnie w ziemię, moje ręce zdążyły się
wymknąć, czułam jak pocisk przechodzi przeze mnie.
- Idź ukryj się! - udało mi się
krzyknąć, po czym uderzyłam głową o twardy beton.
Wzięłam ostatni głęboki wdech i
wszystko wokół mnie, stawało się czarne.
Author's POV
Wszyscy byli poza salą szpitalną
dziewczyny, byli zmartwieni i niezaniepokojeni. Policja przyjechała
po tym jak Dianna była już nieprzytomna. Była jej mama, Olivia,
Logan, Justin i Jason, który miał na sobie przebranie.
Jason nie chciał przychodzić, aby
widzieć ją w takim stanie, wiedząc, że była to jego wina.
Nie wiedział, że ta dziewczyna która
biegła to Dianna, więc postrzelił ją. Gdy zdał sobie sprawę, że
to była ona, było już za późno aby ją ratować.
Lekarz podszedł do gości oczekujących
na informacje o jej stanie zdrowia, bo nie mogli wejść do sali,
gdyż właśnie trwała operacja.
- Doktorze! Co się dzieje z moją
córką?- pytała jej biedna matka, która miała oczy całe od łez.
Lekarz westchnął.
-Straciła bardzo dużo krwi, jest w
stanie krytycznym. Musieliśmy też założyć kilka szwów na
głowie. Ona może mieć tymczasową amnezje lub w najgorszym wypadku
może na stałe utracić pamięć. Ma połamane żebra, więc musi tu
być – wyjaśnił.
Jason przesunął palcami po włosach,
i na chwilę odszedł., a jego łzy spływały po jego policzkach.
- Można ją zobaczyć, ale pojedynczo –
skinął głową
Pierwsza weszła jej mama, Olivia,
Logan, Justin i na sam koniec zgłosił się Jason.
Kiedy przyszła jego kolej, usiadł
powoli na siedzeniu koło jej łózka. Trzymał delikatnie jej dłoń.
- Tak mi przykro, przepraszam Dianna. -
pocałował ją w ręce a łzy nadal spływały.
- Nie wiedziałem, że to ty, dlatego
strzeliłem. Gdybym wiedział, że tam będziesz... - spojrzał w
dół, a jej ręka była mokra od jego łez.
Spojrzał na jej posiniaczoną twarz,
myśląc, że nadal jest piękna nawet z tymi ranami.
- Kocham cię Dianna, jest mi tak
przykro, że znów naraziłem cię na ból. Chce ci obiecać, że
nigdy więcej cie nie zranię – Szlochał.
- Kocham cię tak cholernie mocno.
- Też cię kocham...
_______________________________________________
aha, ja nie ogarniam, totalny rozpierdziel.
2 rozdziały do końca....
Subskrybuj:
Posty (Atom)